Koniec tygodnia minął mi na chorowaniu, dopadła mnie paskudna angina. Ale na wspomnienie tego co działo się w piątek i sobotę, kiedy hulał Ksawery, kiedy wyjście z domu groziło urwaniem głowy, to chorowanie teraz wydaje mi się wybawieniem(zwłaszcza, że antybiotyk szybko zadziałał).
***
Chorując w domowym zaciszu, popijając herbatę z cytryną i wsłuchując się w wiatr za oknem, powstały kolejne ozdoby na choinkę, tym razem misie. A wszystko za sprawą Martyny i tego wzoru . Wzór niby prosty, jednak wykonanie misiów jest bardzo czasochłonne. Ja dla ułatwienia uszy wykonałam na szydełku. I miałam niby poprzestać na dwóch - w czerwonym i w białym sweterku. Jednak kiedy te dwa zobaczyła moja Zuzia i zapytała czy zrobię następne, a na moje "nie" zrobiła smutną minkę, co było począć? Tylko jedno...zrobić kolejnego...i kolejnego...
w niebieskim sweterku...
i w paski...
I tak powstała rodzinka 10 misiaczków (jeden już wisi na choince w przedszkolu Zuzi).
A Wam jak idą przygotowania do świąt? Pieczecie pierniczki? Robicie ozdoby? A może kleicie już uszka do wigilijnego barszczu?