Już wiem, że ten smaczny i zdrowy deser będzie moim ulubionym deserem na jesienne i zimowe dni, a jego aromat i piękna barwa znakomicie ocieplą każdą szaro-burą chwilę... Do tej pory żurawina kojarzyła mi się jako dodatek do sera brie lub oscypka, albo w postaci suszonej w moim ulubionym musli. Kisiel robiłam i jadłam pierwszy raz w życiu, wyszedł pyszny, słodki, ale i kwaśny równocześnie. Przepis pochodzi z bloga Łakomym okiem. Moja modyfikacja przepisu polegała na tym, że dodałam jeszcze jedną łyżkę cukru. Deser zrobiłam z myślą o mojej najmłodszej, chorej latorośli. Spróbowała łyżeczkę, powiedziała " nie ciem" i na tym skończyła. Mąż o deserze wyraził się, taki sobie. Ale ja z Synem zajadaliśmy się do ostatniej łyżeczki, tak nam smakował.
Uwielbiam żurawinowe przetwory i już wiem, że smakowałoby mi bardzo.
OdpowiedzUsuńA jeszcze tak pieknie sfotografowane.
Pozdrawiam:)
M.
takie domowe najlepsze :)
OdpowiedzUsuńTa kwaskowatość mnie trochę zniechęca:)mam uraz z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie.
OdpowiedzUsuńBomba witaminowa . A ja mam żurawinę w lodówce i chyba już wiem co z nią zrobię :-).
OdpowiedzUsuńBardzo apetycznie i zdrowo.
OdpowiedzUsuńależ cudny kolor!! :)
OdpowiedzUsuńpysznie wygląda! :)
Mnie też się kojarzy z oscypkiem na Rynku:) Pozdrawiam Jagódko:)
OdpowiedzUsuńZałożę się, że mi też by posmakował:)
OdpowiedzUsuńUwilbiam żurawinę do herbaty, swietnie rozgrzewa i ma mega witaminy c:) W wydaniu kisielowym nigdy nie próbowałam, mam nadzieje to nadrobić:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam zurawinę więc na pewno mi tez by zasmakował :)
OdpowiedzUsuńNa ten post Twój weszłam akurat w tych dniach świątecznych .. tych gdzie tęskni się za babciami i dziadkami, których już nie ma.. a kisiel z żurawiną moja babcia robiła dnia każdego prawie. I zawsze już będzie mi się kojarzył tylko z nią. Tylko babci był ciemniejszy :-) Wspomnienia mnie ogarnęły znów.. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDomowy kisiel to jest to:) Żałuję , że ciągle nie mam na to czasu:( Zdjęcia Ci wyszły super:) Pozdrawiam, Kaśka
OdpowiedzUsuńNa zurawinowy kisiel to I ja chetnie bym sie wprosila. Lubie te owoce zwlaszcza jesienia. Niedlugo zamieszcze fajny przepis z uzyciem suszonych zurawinek. Zapraszam!
OdpowiedzUsuńOjej, lubię żurawinę! Nawet bardzo lubię. Twój kisiel ma wprost bosssski kolorek. Jutro spróbuję! :)
OdpowiedzUsuńW moim warzywniaku nie ma żurawiny!!!!
Usuńcieszę się, że smakował, choć połowie rodziny:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
zapraszam do siebie po wyróżnienie:)
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim piękne zdjęcia:) kisielek pewnie też.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo apetycznie!
OdpowiedzUsuńzapraszam do zabawy :)
http://pomaranczowykot.blogspot.com/2012/11/z-poslizgiem.html
pozdrawiam :)
Myślę, że spróbuję, ma super kolor :-)
OdpowiedzUsuńMa niesamowity kolor :) Aż chce się spróbować...
OdpowiedzUsuń