Obserwatorzy

czwartek, 31 stycznia 2013

Kubek walentynkowy.

Wystarczy parę promyków słońca i już buzia uśmiechnięta. Nie pamiętam, kiedy ostatnio taki słoneczny dzień był w Krakowie.


***

Dzierganie wciągnęło mnie na dobre,  ostatnio poczyniłam parę kubraczków na kubeczki. Dzisiaj prezentuję jeden z nich, trochę taki walentynkowy. Kubek szuka nowego właściciela. Jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam TUTAJ .







środa, 30 stycznia 2013

Ciasteczka owsiane ze słonecznikiem.

U mnie odwilż na całego. Od wczoraj jest dodatnia temperatura   i pada deszcz. Śnieg, który w zeszłym tygodniu świat zmienił na bajkowy, topi się w oka mgnieniu. Nie lubię odwilży, no chyba, że tę zwiastującą wiosnę. Ale na nią musimy jeszcze poczekać...
Dzisiaj mam nieplanowany urlop. Wystarczyły dwa dni w przedszkolu po dłuższej nieobecności  Zuzi spowodowanej chorobą, by złapała kolejną infekcję. Mam tylko nadzieję, że i tym razem obędzie się bez antybiotyku. Od jesieni próbuję podnieść jej odporność a to podając tran, a to podając probiotyki, a to podając lekarstwa wzmacniające odporność, ale tak naprawdę większych efektów nie widzę. Ciekawa jestem jakie Wy macie sposoby na wzmocnienie odporności ???
Skoro siedzimy w domu z katarami i kaszlami, by jakoś milej upłynął ten czas, upiekłam razem z Zuzią ciasteczka owsiane ze słonecznikiem. Pyszne, chrupiące i niewątpliwie zdrowe. Już samo słowo "owsiane" kojarzy mi się z czymś zdrowym. 




Ciasteczka robi się bardzo prosto. Ziarna słonecznika należy uprażyć na suchej patelni, aż będą jasnozłote. Masło (200  gramowe) zmiksować z cukrem i cukrem waniliowym. Dodać ostudzone ziarna, płatki owsiane, szczyptę soli i wymieszać. Ja dodaję jeszcze pół szklanki otrębów. Wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i zagnieść ciasto - ma być miękkie i tłuste. Z ciasta lepić kulki wielkości małego orzecha, kłaść na blaszce i lekko spłaszczyć. Piec w temperaturze 175 stopni przez około 15 minut. Zdejmować z blaszki po wystygnięciu. 




Ale ostrzegam,ciastka te mają jedną zasadniczą wadę, znikają błyskawicznie. Dlatego radzę piec z podwójnej porcji.


Pozdrawiam cieplutko:)



sobota, 26 stycznia 2013

Domowy kisiel z jabłek.

Lubicie kisiel??? Ja sama uwielbiam. Dziwię się sobie, jak do tej pory mogłam gotować go z torebki, bo ugotowanie kisielu z owoców jest równie proste i szybkie. W dodatku naturalne i bardzo smaczne.  Dlatego w ten dzisiejszy zimowy, mroźny dzień proponuję Wam domowy kisiel z jabłek. Na cztery porcje potrzebujecie dwa duże jabłka (ja miałam szarą renetę), które należy zetrzeć na tarce i skropić sokiem z cytryny. W małym rondlu musicie zagotować 1,5 szklanki wody dodając dwie łyżki cukru i starte jabłka. Ja lubię, kiedy kisiel ma gładką konsystencję, dlatego jabłka przetarłam przez sito. Jeśli Wam nie przeszkadzają kawałki jabłka, to dwie łyżki mąki ziemniaczanej rozmieszajcie w około 1/2 szklanki zimnej wody. Następnie mieszaninę wlejcie do rondla z jabłkami, energicznie zamieszajcie i ciągle mieszajcie, aż kisiel  zgęstnieje i zagotuje się. Gotujcie jeszcze kilkanaście sekund. I gotowe. Moja wersja jest bez dodatków, ale śmiało możecie dodać cynamon, wanilię,kurkumę, cukier zastąpić miodem. Też będzie smaczny.




środa, 23 stycznia 2013

Miętowe podkładki.

Od kiedy odkryłam swój własny sposób na te podkładki, uwielbiam je robić.





poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dziub dziub czyli zawieszka do kluczy.

Czy też tak macie, że szukacie w swojej torebce jakąś rzecz i nie możecie jej znaleźć??? A najlepszym sposobem na znalezienie, jest wysypanie całej zawartości??? Przyznam się szczerze, że zdarzyło mi się zrobić tak nie jeden raz. Dlatego staram się kosmetyki trzymać w kosmetyczce, bo łatwiej jest znaleźć kosmetyczkę niż np. błyszczyk. Telefon i okulary trzymam w etui, a do kluczy mam dopiętą zawieszkę. Ale to wcale nie oznacza, że w swojej torebce mam porządek.
Ten mały, kolorowy ptaszek to dziub dziub. Moja nowa zawieszka do kluczy. Powstała na wyzwanie Zakątku kreatywnych kobiet.




Miłego tygodnia Wam życzę:)

sobota, 19 stycznia 2013

Uśmiechnij się:)

Witajcie w Nowym Roku! Informuję, że jestem...żyję..., bo może ktoś tęsknił za mną? :)))) Ale co to za życie??? Od grudnia choróbska nie chcą opuścić mojej rodziny. A tu ferie, zima,  w końcu spadł długo oczekiwany śnieg...oj przydałoby się sanki i narty przewietrzyć, bałwana ulepić...a nie chorować.


***
Życie blogowe ostatnio zaniedbałam bardzo, oj bardzo. Jakoś ciężko mi idzie pisanie postów.  Na szczęście robótkowo cały czas coś się u mnie dzieje, pomysłów po głowie chodzi mi tysiące i tylko szkoda, że doba taka krótka. 
Oto jedna z ostatnich moich prac, sweterek na kubeczek. I herbata smakuje już... tak jakoś inaczej...weselej...



Pozdrawiam Was cieplutko życząc miłego wieczoru:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...