Obserwatorzy

czwartek, 29 listopada 2012

6 grudnia, przybij piątkę Antosi.

Kochani,

Ciocia małej Antosi zwróciła się  do mnie z prośbą o publikację posta z apelem o pomoc dla swojej bratanicy.

Antosia, przeurocza, mała dziewczynka urodziła się  z obustronnym brakiem kości strzałkowych oraz poważnymi ubytkami i deformacjami stóp.
Jedynym ratunkiem przed amputacją obu nóżek jest operacja w USA, której podjął się dr Paley. 


Koszt operacji to 300.000,00 $.

 Dla rodziców Antosi to niewyobrażalne koszty, tym bardziej, że termin operacji wyznaczony jest na 

wrzesień 2013 r.

Kwota ogromna a czasu niewiele. 



6 grudnia każdy z nas może stać się św. Mikołajem. W ten dzień rusza akcja na rzecz ratowania nóżek dziewczynki.

Wystarczy przelać 5,00 zł na konto Antosi.

Więcej informacji oraz nr konta na stronie:

http://antoninawieczorek.pl/


Kochani to tylko 5,00 zł. 

Kwota niewielka, ale jeśli 

wiele osób wspomogłoby Antosię jest szansa, że 

dziewczynka uniknie amputacji nóżek.


Proszę przyłączcie się do akcji.


Pamiętajcie 6 grudnia - 5,00 zł dla Antosi !!!

niedziela, 18 listopada 2012

Zobaczyć radość dziecka o poranku...bezcenne.

Mam takie miejsce, do którego odkładam rzeczy niedokończone. Leży tam bombka karczoch, leżą śnieżynki szydełkowe i cierpliwie czekają na ukrochmalenie. Leży tam filc, z którego miałam uszyć torebkę i wełna czesankowa do filcowania, z której miałam zrobić kulki na korale a może na bransoletki. Nie pamiętam już. Leży materiał na siatki i zielona włóczka na szalik. Leżą hafty niedokończone i mulina. I leżał on...niedokończony miś. Wystarczył jeden wieczór, by miś "ożył". I jeden wieczór, by o poranku zobaczyć radość dziecka tak wielką jaką tylko dzieci potrafią okazać. 






piątek, 16 listopada 2012

Jesień w kolorach tęczy - kolor fioletowy.

To już ostatni kolor w zabawie u Ani . Myślałam, że na nim polegnę, bo w listopadzie jakoś mało tego fioletu dookoła mnie było. Kupiłam nawet bakłażany, bo fioletowe, ale okazały się modelami mało wdzięcznymi, bo na zdjęciach przy braku światła wyszły prawie czarne. Za to jako kolacja były wyborne. Cóż więc mi pozostało? Przeszukałam "archiwa" i padło na astry, u mnie w towarzystwie rusałek, najbardziej chyba jesienne kwiaty.

ASTRY





I jeszcze piosenka,która towarzyszy mi cały wieczór. Piękna kobieta, piękny głos...
Ode mnie dla Was:)
Dobrej nocy:)

sobota, 3 listopada 2012

Domowy kisiel z żurawin.

Już wiem, że ten smaczny i zdrowy deser będzie moim ulubionym deserem na jesienne i zimowe dni, a jego aromat i piękna barwa znakomicie ocieplą każdą szaro-burą chwilę... Do tej pory żurawina kojarzyła mi się jako dodatek do sera brie lub oscypka, albo w postaci suszonej w moim ulubionym musli. Kisiel robiłam i jadłam pierwszy raz w życiu, wyszedł pyszny, słodki, ale i kwaśny równocześnie.  Przepis pochodzi z bloga Łakomym okiem. Moja modyfikacja przepisu polegała na tym, że dodałam jeszcze jedną łyżkę cukru. Deser zrobiłam z myślą o mojej najmłodszej, chorej latorośli. Spróbowała łyżeczkę, powiedziała " nie ciem" i na tym skończyła. Mąż o deserze wyraził się, taki sobie. Ale ja z Synem zajadaliśmy się do ostatniej łyżeczki, tak nam smakował.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...